S. Fabiana Ptak: Rozmiłowana w Eucharystii (2)

Rozmiłowana w Eucharystii

Matka Założycielka swą miłość do Eucharystii objawiała tym, że Mszę świętą, jako bezkrwawą Ofiarę Chrystusa Pana, będącą zasadniczym źródłem zbawienia, wyeksponowała na miejsce centralne. Zaleciła siostrom, aby na niej skupiały „całą energię ducha". Pouczała, że Boskie Misterium Eucharystii udzielające łask zbawiennych i posiadające „moc przebóstwiającą" człowieka domaga się nieustannego zgłębiania jego wartości. W szkicach do Konstytucji, które Matka nazwała „Regułą" napisała: „Chrystus ponawia na ołtarzu Ofiarę Świętą (...), staje się źródłom żywym Bosko ludzkiej rasowości, której życiodajne bogactwa z Boskiej Swej Natury wszczepia w naturę człowieka, rozlewając na całą ludzkość swoją łaskawość. Należy wżywać się ze świętą bojaźnią, z drżeniem w tajemnicę Mszy świętej, ucząc się cenić (...) wielkość ogromu Boskiej Ofiary Zbawiciela (...), wczuwając się pilnie w cel i w sposób Jego poświęcenia się". Zachęcała siostry, aby nie tylko władze duszy, ale wszystko czym dysponują i czym są ofiarowały Bogu, bo Jezus pragnie niejako „zagarnąć je w krąg Swej Ofiary", a potem żeby składały ofiarę z chwili na chwilę na ołtarzu swoich dusz.

Kładła nacisk na należyte przygotowanie się do misterium Eucharystii poprzez uznanie między innymi swej niegodności, a także przez okazanie wdzięczności za możliwość uczestniczenia w niej. Wdzięczność bowiem to najlepszy z czynników przygotowujących wiernych do Mszy świętej, która jest z natury swej najdoskonalszym dziękczynieniem złożonym Bogu. Eucharystia jost także najskuteczniejszym środkiem przebłagania za nasze grzechy i otrzymania łask.

Matka Paula dokładała starań, aby siostry wszystkie święta i uroczystości zgromadzenia przeżywały w duchu liturgii, w połączeniu ze Mszą świętą. Do należytego jej przeżycia przygotowywała je już w wigilię świąt. Wszystkie siostry od początku ich formacji wdrażała do świadomego, pobożnego i czynnego uczestniczenia we Mszy świętej. Niejednokrotnie w przeddzień dawała wyjaśniający komentarz.

Jako Założycielka zgromadwnia o charakterze apostolskim poczuła się odpowiedzialna za obecność na Mszy świętej osób świeckich. Już z chwilą założenia stowarzyszenia w 1923 roku siostry ścieśniła
w jednym pokoju, większy odstępując na kaplicę,, aby umożliwić Prądniczanom uczestniczenie we Mszy świętej. Wielu z nich nie uczęszczało na nią z powodu dużej odległości od kościoła. Potem, po wybudowaniu własnego domu i urządzeniu kaplicy starała się o binację Mszy świętej, żeby w dogodnych warunkach wierni mogli w niej wziąć udział.

M. Paula rozumiała znaczenie dzisiejszego określenia ,,pełne uczestnictwo we Mszy świętej". Jednak często dla lepszego naświetlenia problemu ujmowała Mszę św. i Komunię św. oddzielnie w swoich pismach. Ofiara zdąża do zjednoczenia. Od stopnia zaangażowania się, czyli od gorliwości w przeżywaniu Mszy świętej i sposobu przyjmowania Komunii świętej zależy wzrost łaski i miłości, bo Eucharystia wtedy ma moc przemieniającą człowieka aż do „utożsamiania" się z Chrystusom. Zostawiła Matka Założycielka szereg wskazań, które miały dopomóc siostrom do należytej oceny przyjmowanego Daru i godnego doń przygotowania. Intencją codziennego przyjmowania Komunii św. mogło być tylko zjednoczenie z Bogiem w miłości. Zjednoczenie oznaczające „wspólny los z Chrystusem ma mieć na celu uwielbienie Boga, składanie Mu dziękczynienia i całkowite oddanie się Jemu". Inne uboczne intencje, wypływające ze względów ludzkich muszą być wykluczone. Przestrzegała przed interesownością pisząc, że może być i tak, że dusza przyjmuje Chrystusa do siebie, zaprasza i tak długo jest Nim zajęta aż przedstawi Mu swoje wymagania, podyktuje Mu co ma dla niej uczynić, od czego ma ją uchronić, komu pomóc itp. I na tym poprzestaje. Przeciwna też była indywidualizmowi objawiającemu się w przyjmowaniu Komunii św. i w kontynuowaniu życia z Bogiem. Uważała, że jedno i drugie musi być włączone w ogólny nurt Kościoła. Zjednoczenie z Chrystusem poprzez Eucharystię zobowiązuje do ścisłej łączności i jedności z bliźnimi, którzy z Chrystusem jako Głową tworzą wspólny Mistyczny Organizm. Utrzymanie takiej nadprzyrodzonej więzi z bliźnimi nie dokonuje się bez ofiary, której uczy Chrystus przez Swoją Boską Ofiarę. Stąd napisała: „Ofiarnie kochaj tych, którzy ci boleść sprawiają".

Przyjmowaniu Komunii świętej powinna towarzyszyć wzrastająca gorliwość. Za wszelką cenę M. Paula starała się zapobiec obojętnemu i mechanicznemu przyjmowaniu Pana Jezusa. Taka Komunia święta jest nie tylko bezowocna, ale zupełnie hamuje Chrystusowi działanie w duszy. W różnorodnym sposobie przygotowania się do niej widziała doskonały środek przeciw rutynie. I tak podsuwała siostrom sugestie, aby przyjmowały Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jako Brata, potem znów jako Przyjaciela, Oblubieńca, Mistrza, Zbawiciela, kiedy indziej Lekarza itd. Przez to poddawała im dużą rozpiętość myśli do rozważania.

Wielkie znaczenie przywiązywała również Matka Założycielka do adoracji Pana Jezusa w Jego Sakramencie Miłości. Gorącym jej pragnieniem było, aby członkinie zgromadzenia zamieszkały z Chrystusem pod jednym dachom. O realizacji mogłai marzyć dopiero po wybudowaniu własnego domu, większego niż dzierżawiony, co miało miejsce w 1927 roku. Nie przypuszczała jednak, że na tą łaskę stałej obecności sakramentalnej Chrystusa w kaplicy, będzie musiała długo czekać. Nie mogąc początkowo zapewnić siostrom nawet minimum wygód materialnych, starając się o Najświętszy Sakrament pocieszała się myślą, że da im coś znacznie lepszego, co scementuje je w jedności i miłości siostrzanej. Gdy urzeczywistniły się jej marzenia cieszyła się, że siostry mogły bez trudności uczestniczyć w nabożeństwach eucharystycznych oraz adoracjach, a także korzystać z nawiedzeń prywatnych. Zachęcała je do adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie także w czasie pracy przez wybieganie myślą do miejsca Jego utajenia.

Znała błogosławiony wpływ takiej modlitwy na dusze ludzkie. Rozmiłowana w Chrystusie Eucharystycznym wszyst-kich pragnęła pociągnąć do tego źródła miłości. W jej notatkach czytamy: „Kocham Pana Jezusa żyjącego na całym świecie w Najświętszym Sakramencie (...). Przenajświętszy Sakrament zajął całkiem myśl moją. O Nim, o tym Najukochańszym Jezusie wciąż rozmyślałam i chciałam pojąć i rozumieć, co mianowicie Chrystus chciał wyrazić przez ustanowienie Najświętszego Sakramentu. Zrozumiałam, że jest to źródło niewyczerpanych łask Bożych, że łącząc się z Chrystusem utajonym w Przenajświętszym Sakramencie z łaski Jego możemy stać się podobnymi Jemu (...). Gdy Cię widzę na ołtarzu utajonym w Przenajświętszym Sakramencie taką mam chęć stać się czystą, jasną jak światło Boże, którego człowiek cielesny nie może pojąć".

Pozostawiła zgromadzeniu w spuściźnie wiele modlitw adoracyjnych, które świadczą o jej głębokiej wierze i umiłowaniu Chrystusa wyniszczającego się w Eucharystii. Tę wiarą chciała budzić i ożywiać w każdym człowieku. Wymagała, aby kaplice zgromadzenia były pięknie przybrane, by sam ich wygląd wywierał wpływ na ludzi i pogłębiał wiarę w obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Z Chrystusem w życie

M. Paula Zofia Tajber zdawała sobię sprawę z tego, że Chrystus przychodzi do komunikującego się nie tylko na kilkanaście minut, ale chce założyć stale mieszkanie w jego duszy. „Kto spożywa Ciało Moje i pije Moją Krew, mieszka we Mnie, a Ja w nim" (J 6, 5fi). Dlatego nie wystarczy zająć się Chrystusem w czasie Mszy świętej i po sakramentalnym Jego przyjęciu, ale trzeba żyć w stałej łączności z Nim. Świadomość posiadania we wnętrzu swoim Boga powinna więc przenikać wszystkie godziny dnia.

Głównym rysem duchowości zgromadzenia Sióstr Duszy Chrystusowej jest właśnie „życie Jezusem zamieszkałym w duszy". Idua ta ma trwały fundament w prawdzie nauki objawionej ,,już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20), a także w słowach Chrystusa: „trwajcie we Mnie, a Ja bodę trwał w was" (J 15, 4). Wypływa wiec ona z Eucharystii i ma w niej swoje źródło.

M. Paula bolała nad tym, że wierni po przyjęciu Chrystusa w Sakramencie Miłości opuszczają Go i sami idą przez życie. Wiedziała, że żywa świadomość o obecności Chrystusa w nich, łączenie się z Nim, ma wpływ na ich czyny, budzi radość i poczucie szczęścia oraz prowadzi do wzrostu w miłości. Wstrząsnęły nią słowa Pana Jezusa skierowane do niej: „Jest wiele dusz, które czczą Mnie szczególnie utajonego w Najświętszym Sakramencie, ale mało kto pamięta o Mojej bytności w nich". I następne zobowiązujące słowa: „Zadaniem twoim i sióstr zgromadzenia jest także uczcić Mnie żyjącego w duszach waszych i w bliźnich", (...) „w duszach, które są żywymi tabernakulami". W hierarchii wartości wszelkich prac Matka Założycielka ten obowiązek postawiła na czele. Nazwała go „szczególnym powołaniem", powołaniem dynamicznym, skoro powiedziała, że nasze życie to „bój o los Boga żyjącego w duszy", by On miał chwałę zawsze we wszystkim. Wszelkie inne czynności miały być tylko środkami w realizowaniu tego celu. To zjednoczenie z Chrystusem wymaga w pierwszym rzędzie świadomości, że On w nas żyje. Świadomość pociągnie za sobą troskę o rzetelną współpracę z Nim, przyczyni się szczególnie do zdobywania umiejętności „czerpania z Chrystusa Boskiego życia". Trwać w Chrystusie to „wkluczyć swoje życie w Jego życie", bo „beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15, 5). Żyć Jezusem —  mówiła M. Tajber — to razem z Nim, żyjącym w nas, kochać, myśleć, pracować, cierpieć. Wtedy taka działalność nabierze wartości bosko-zbawczych. Doskonałość współżycia z Bogiem w nas żyjącym wymaga zapominania o sobie, umierania egoistycznego „ja", ustępowania Chrystusowi w sobie miejsca, pokonywania przejawów złej natury. Ale nade wszystko — podkreślała M. Paula — należy dać się „zawładnąć Chrystusowi, niejako zatracić się w Nim". Dlatego przypominała siostrom, by nigdy nie pozostwiały Chrystusa osamotnionego, bo będzie On wówczas „bezczynny", lecz żeby przez gorliwą współpracę pozwoliły Mu być „twórczym" w swoich duszach. Bo On nas nie tylko oczyszcza, podnosi, uświęca, ale pragnie przez nas dobroczynnie działać i wpływać na otoczenie. A stanie się to wtedy, gdy „żyć będziemy w atmosferze Jego Boskiego Ducha i obracać się w środowisku Jego potęg".

Matka Założycielka aczkolwiek widziała pozytywne skutki praktyki tzw. Komunii św. duchowej, to jednak nie polecała jej siostrom jako koniecznego ćwiczenia. Podkreślała bardziej nie tyle potrzebę ciągłego pragnienia przyjmowania Chrystusa, ale świadome życie Nim, kiedy się Go już posiada w duszy. Była przekonana, że przyswojenie sobie przez każdego prawdy o bytowaniu Chrystusa w duszach i konsekwentne życie według niej, odrodzi ludzkość i przyniesie pokój na ziemi.

Do głębszego poznania Chrystusa i Jego umiłowania przyczyni się „poznawanie i zgłębianie" Jego Najświętszej Duszy. Matka Założycielka pisze, iż w Duszy Chrystusowej najdoskonalej odzwierciedla Siebie Bóg w Swoich przejawach doskonałości. Kult ten ma „wprowadzić ludzkość w życie Boga w Trójcy Jedynego, by zjednoczyć każdego człowieka z każdą Osobą Boską".

Cześć oddawana Duszy Chrystusowej jest w zgromadzeniu M. Pauli zasadniczym celem szczegółowym. Zobowiązuje ona do kontemplacji tejże Najświętszej Duszy, szerzenia czci, a także naśladowania Jej cnót. Bowiem jest Ona „źródłem i zasadą życia ludzkiej natury Chrystusa i wzorem najdoskonalszego uczestnictwa w życiu Bożym". Stąd Matka Założycielka, w oparciu o Ewangelię, ukazywała konieczność ustawicznego poznawania „tajników" Duszy Chrystusowej, zgłębiania Jej przymiotów i cnót oraz wzbogacania się w Jej świętość przez wierną współpracę z łaską. Ten najdoskonalej uczci Duszę Chrystusa — powiedziała — kto pozwoli Jezusowi żyć w sobie, a przez to lepiej doceni godność i wartość swojej nieśmiertelnej duszy.

Realizacja kultu Duszy Chrystusa Pana i Jego życia w nas jest ściśle związana z ideą „budowania Ciała Mistycznego", którego Głową i źródłem świętości jest Chrystus. Matka Założycielka zanotowała: „Chrystus żyje w członkach Ciała Mistycznego po to, by ich uświęcać, utrwalać w nich swój byt, a przez to przysparzać świętości Kościołowi". Nauka o Mistycznym Ciele Chrystusa uprzytamnia człowiekowi wielką odpowiedzialność za swoje postępowanie. Wszyscy ludzie są zobowiązani do współdziałania z Chrystusem w dziele rozszerzania i wzbogacania tego Ciała przez doskonalenie swego życia. Obecność zaś Chrystusa w drugim człowieku ustawia nasz stosunek do niego na płaszczyźnie nadprzyrodzonej. Wymaga w dziedzinie miłości bliźniego czystości sądów, życzliwych myśli, dobroci serca, szlachetnych czynów. Wskazuje na wielką jego godność, ponieważ jest mieszkaniem samego Boga, a nawet więcej, bo Chrystus utożsamia się z nim (por. Mt 25, 40). M. Paula często powtarzała: „Bliźni to Chrystus, ty masz Chrystusa widzieć w bliźnich, a znajdziesz Go w sobie i  w innych".
Wzrastanie w miłości bliźniego wymaga rzetelnej wierności Bogu, umiłowania Go i dziękczynienia Mu za wszystko, co spotyka nas na drodze życia. Te cnoty według M. Tajber wytwarzają odpowiednie warunki do harmonijnego rozwoju życia wewnętrznego. Sprowadzają do duszy szczęście, radość i pokój. Powiedziała, że „cieszyć się Bogiem znaczy miłować Go, dziękować Bogu to znaczy poznawać Boga, być wierną Bogu — to przyoblekać się w Jego Wolę".

Podane wyżej myśli ilustrują tylko fragmentarycznie głębię przeżyć M. Pauli Zofii Tajber. Całe jej życie, chociaż tak bardzo wewnętrzne a zarazem mistyczne było jednym wielkim apostolstwem. Otrzymywanymi od Boga oświeceniami, łaskami i darami, a także głębokim doświadczeniem pragnęła dzielić się z innymi, uprzystępniając prawdę o bytującym w nich Bogu, dzięki przyjmowanej Eucharystii. Sama mając wielką łatwość obcowania z Bogiem chciała drugim wskazać drogę prowadzącą do osiągnięcia jak najgłębszego zjednoczenia z Nim w miłości.

Powiedziała do swoich sióstr: „Pożądajmy całą duszą, aby wszyscy ludzie na świecie poznali Boga Człowieka Jezusa Chrystusa. W Nim jedynie widzieli Praw­dę, Drogę i Żywot, który ludzki ród po­prowadzi do wiecznego celu — Boga".