12/ List z 3.12.1921, sobota

Wczoraj czytałam historię Kościoła. Dziwne wrażenie na mnie wywarło to oczekiwanie Żydów, a i ludzkości całej na Zbawiciela.

Ach, jakiż zastój pod każdym względem w rozwoju ducha, co za tęsknota! – a pustka dookoła – prócz dusz mających nadzieję na przyjście Zbawiciela, ale i te są przeniknięte duchem tęsknego pragnienia!

Dziwne – i ta właśnie, pożądana od tak wielu tysięcy lat przez ludzkość Istota, ta sama – dziś już przejawiła swoje przyjście, cuda, życie swej miłości i dziś z taką prostotą, z taką przecudną prostotą zwraca się do mnie i jednoczy swoje Boskie życie z moim. Czyż to nie są dziwy miłości Boga? – czyż to, z nową siłą ujawniające się, pojednanie z Bogiem ludzkości nie jest naszym szczęściem jedynym?

Dziwne wrażenie na mnie wywarło to uprzytomnienie sobie tęsknoty ludzkiej za Zbawicielem, a obecnie Jego tęsknoty za stworzeniem – ludzkością. Przecież ten sam Jezus przecudny dziś wśród nas jest obecny, przed nami stoi w całej swej potędze, wyciągając ku nam miłosne swe ramiona – On chce nas posiadać w pełni, chce nami się cieszyć przed Bogiem. To boskie pragnienie Jezusa jest życiem naszym!

Co byśmy czynili, gdyby Bóg nie posiadał tego pragnienia? Gdyby On nie tęsknił za naszą duszą? O bądź błogosławione pragnienie Jezusowe, ty jesteś naszym życiem, szczęściem.