13/ 25 VIII 1923.

Czystość duszy utrzymać można zarówno przy współżyciu z bliźnimi, nie zgłębiając, a więc nie roztrząsając upadków, ich złych nawyknień i niedoskonałości, a zawsze utrzymywać duszę własną w dodatnim ku nim usposobieniu. Panu Bogu nad wyraz miłym jest posiadać duszę, która nie kala umysłu, serca, a więc i duszy swej cudzymi niedoskonałościami, a zawsze pozostaje czysta, wolna, zachowująca siłę moralną i duchową tak jak promień słońca, który nigdy siły swej nie traci, wciąż światło ze siebie udziela.

Jeżeli nie masz obowiązku wpatrywać się w duszę bliźniego, aby widzieć jego złe strony i przez to jemu dopomagać w oczyszczaniu się, pouczając go o czystości, jeśli nie masz tego trudnego obowiązku, to pilnie pracuj nad tym, aby nie wypatrywać wad w bliźnim. Nawet, gdy je widzisz mimo woli, to nie kalaj swej duszy przez wgłębienie się w niedoskonałości bliźniego, gdyż Bóg chce ciebie mieć czystą, jak On Sam jest – pomimo, że widzi najmniejszy cień naszych grzechów, jednakowoż Sam tym grzechom nie kala Siebie. Tak i my musimy czystość duszy, otrzymaną od Jezusa, widzeniem grzechów bliźnich naszych nie kalać – bo grzech sam przez się jest czymś nieskończenie ohydnym, a więc nie dajmy mu odzwierciedlać się w nas. Dosyć krzywdy Bogu z grzechu, popełnionego w duszy innej, dosyć. Po cóż tą niedoskonałość lub grzech rozsiewać?

Z tego wynika, że musimy gorliwie pracować nad tym, aby niedoskonały świat myśli, uczuć, uczynków nie odbijał się w nas; natomiast świat nadprzyrodzony, aby się w nas nie tylko odbijał, ale się przejawiał.

Życie nadprzyrodzone posiada bardzo subtelne linie. Ono snuje się z prawdy, miłości, szczęścia.

Dusza, w której żyje prawda, miłość, szczęście – już nie daje się łatwo uwodzić światu kłamstwa, nienawiści, obłudy. Musimy sumiennie pracować, aby wyzbyć się wszelkiego rodzaju zwyrodnienia i ducha jemu pokrewnego, czyli niedoskonałości. Szczęśliwa dusza, w której żyje świat piękna, bogactwa i doskonałości – szczęśliwa, gdyż ona daje życie i budzi życie dokoła.



Ach, stać się duszą świetlaną, w której nie tylko, że własny grzech nie ma miejsca, ale i cień grzechu bliźniego nie odzwierciedla swoich ponurych deseni. O, gdyby takie dusze żyły gęściej i częściej na ziemi.