Pisma do poszczególnych sióstr

3 (28). Do s. Klemensy w Hańsku
11 VI 1945.

Otrzymałam 2 listy, Przewielebnego Księdza Proboszcza oraz wasz ostatni (S. Klemensy).
Cieszy mnie bardzo, iż ludzie, a przede wszystkim ksiądz, zaopiekował się wami, moje drogie, i że wszyscy są z was zadowoleni. Jednak obawiam się, żeby zbyt nie poddawać się materialnym sprawom i niech Bóg zachowa, chciwość nie wkradała się w dusze wasze, bo to jest straszne, uganiać się za materialnymi środkami.

Macie żyć dla dobra dusz całej wsi, a i swoją duszę wzbogacić w zakonne cnoty przy wiernym trwaniu przy Chrystusie Panu, nie zaniedbując wyrobienia swego wewnętrznego. Bo co pomoże wam, moje drogie, gdy całe życie będziecie nieść Bogu na służbę bliźnim, a nie będzie w was piękna dusz wybranych, które winny starać się o ducha posłuszeństwa, ubóstwa, czystości (--).

Pamiętajcie, siostry drogie, że jesteście na nowej placówce, w nowej diecezji, więc zachowanie się wasze na zewnątrz będzie świadectwem dla Przewielebnego Księdza Kanonika i dla mieszkańców wsi o waszej rodzinie zakonnej. A więc, czy zdajecie sobie dobrze sprawę, jaką odpowiedzialną rolę odgrywacie w budowaniu waszego Zgromadzenia?

Zaufałam s. Klemensie, że będzie dobrą siostrą – matką dla tych drugich sióstr, że będzie starała się o ducha zakonnego, by kwitł w waszym małym zespole. Sama się postara o dobro przy łasce Bożej, które by wytrysło z Chrystusa Pana żyjącego w niej, a więc dopomoże, drogim siostrom, kochać Jezusa w wierności i dziękczynieniu. A zatem, że będzie dobrotliwie żądała zakonności, która musi być wśród was, moje drogie, bo jesteście jednostkami, które należą do zespołu dążącego do świętości.

Zaufałam też siostrze Hieronimie, iż będzie dobrą siostrą na nowej placówce, dbającą o ducha zakonnego w swoim maluchnym zespole i postara się być wzorową, by kapłan poznał prawość zakonnej duszy, poświęconej Boskiej Duszy Chrystusa Pana, kochającej nad życie swój wysoki stan, pochodzący z wnętrza Trzech Boskich Osób.
Zaś s. Bronisławie wierzyłam, iż będzie posłuszna, jak przystało najmłodszej, oszczędna, by się nic nie niszczyło, a też pokorna, cicha, pracowita (--).
Żyjcie w wielkiej serdecznej zgodzie, tego wymaga Bóg Odwieczny, taką dziwną Opatrznością wzbogacający was.

Odwzajemniajcie się waszym wyrobieniem wewnętrznym, w pokonywaniu w sobie wszystkiego, co nie licuje z godnością, jaką piastujecie, będąc wybrankami Boskiej Duszy Najświętszego Pana.

Starajcie się szanować jedna drugą ze względu na wolę Boga i miłość Chrystusa, który żyje w każdej z was.

Zapominajcie coraz bardziej o sobie, a myślcie coraz silniej o Jezusie, który w was chce rządzić wami (--).

Pamiętajcie, drogie siostry, żebyście pracowały na chwałę Bożą, w tej wsi, gdzie Bóg Najświętszy was wezwał do współpracy z Nim.

Wychowujcie dziateczki dla Niego z całą sumiennością, wszczepiając w ich duszyczki cnoty małego Jezusa; by kochały ponad wszystko Bozię, rodziców swoich szanowały miłością dziecięcą, serdeczną, czystą, posłuszną, a też was, moje ukochane, jak i swoje otoczenie, bo taką jest wola Boża. Mówcie o tym często, tego Bóg Najświętszy chce i żąda od każdego dziecka i dorosłego. Więc trzeba pełnić wolę Bożą.

Zwracajcie pilnie uwagę na to, by dzieci stawały się coraz lepszymi. Bo nie od wierszyka pięknie wysłowionego, ani od tańca, czy dobrze wyuczonego katechizmu, zależy rozkwit duszy dziecka.

To jest dobre, ale nie najgłówniejsze i najlepsze, lecz by dobroć Boża została w duszę dziecka wszczepiona i doskonałość życia chrześcijańskiego, i charakter przemieniony, ze surowego materiału wypielęgnowany na szlachetny.
To jest wasze wielkie zadanie we wsi, by praca wasza ten plon wydała dla dobra społecznego.
A sprawi to miłość wasza wzajemna między sobą, poszanowanie i dobro z przykładu dobrego (--).
Cieszcie się tym, czym was obdarzają, ale bardziej radujcie się miłością Bożą, jaką was darzy Pan nasz, Stwórca, Zbawca i Uświęciciel.

Droga siostro, niech siostra czuwa pilnie nad samą sobą, by wymagane posłuszeństwo od sióstr nie płynęło z braku miłości, dobroci, a z chęci panowania, uporu, dokuczliwości. Bo człowiek nieraz domaga się od drugich doskonałego posłuszeństwa, lecz trzeba uważać, żeby to nie było z pychy, wywyższenia własnego, miłości własnej, gdyż tego rodzaju pokład może podwładnych umęczać i w końcu zabije polot ofiarnego poświęcenia się Bożej sprawie (--).

3 (29). Do s. H.

Siostro droga, proszę bardzo szanować siebie, by zakonność w siostrze kwitła – zawsze poradzić się siostry Klemensy – jeżeli przedsiębierze coś siostra – by przełożona o tym wiedziała – i to serdecznie, szczerze, z zaufaniem, by zbierać zasługi ze swego życia i cnoty wyrabiać. Bo żal mi wielce Pana Jezusa, iż siostry nie kochają się w ścisłej zakonności, która jest tak piękną samą w sobie, z ludzi ułomnych czyni uszlachetnionych na podobieństwo duchów anielskich. Więc proszę więcej wyrobić w sobie posłuch i księdza też nie zrażać do naszego zespołu, iż niewyrobiony.

Dobre wasze współżycie zakonne będzie mówiło o wielkości sprawy boskiej Duszy Chrystusa Pana, która tak pięknie przemienia dusze ludzkie, zapalone w poświęceniu się Bogu.
Proszę też zwrócić uwagę, czy czysta intencja kieruje siostry pracą, by ambicja, miłość własna, próżność nie były głównym bodźcem w pracy nad dziatwą.

Niech siostra zawsze wchodzi w siebie i zastanawia się, czy pobudki są z dobrego źródła duszy miłującej Boga, czy z bagna samowoli, wywyższenia się swego, bo to brzydka choroba nędzy ludzkiej. Ją trzeba wytępić, a niech zajaśnieje prawdziwe oddanie się Bogu w pracy wychowawczej dla dobra społecznego.



3 (30). Do s. B.

Siostro Droga, czy Siostra pokonała w sobie dawną wadę?... bo ona straszne spustoszenie w duszy siostry zrobi, gdyż rządzi siostrą. Proszę koniecznie wyzbyć się jej.

Czy Siostra stara się wyrobić w sobie w każdej sposobności cnotę posłuszeństwa, uległości, ustępliwości? Jeżeli nie, będzie musiała powrócić do Krakowa, gdyż na placówce trudno żyć z nieposłuszną siostrą – wkrada się niepokój i niechęć w zespół, a to jest bardzo uciążliwe dla wszystkich, a cóż dopiero dla Siostry Przełożonej? Zbyt prędko nastąpiłaby zmiana, co niedobrze wpłynęłoby na otoczenie.

Ale zawezwę siostrę do powrotu, o ile siostra nie pokona samowoli. Trzeba ukochać szlachetność duchową, jaką daje uległość, cichość, posłuszeństwo, pokora. Wówczas nie jest trudno być duszą zakonną. Więc proszę więcej nad tymi cnotami zastanawiać się w Boskiej Duszy Chrystusa Pana. Poprawa musi nastąpić, tego żądam od Siostry.
Niech Siostra napisze sama do mnie o sobie, czy jest zmiana w duszy ku dobremu. Trzeba dźwigać się, bo życie przeminie, a Pan Bóg dał Siostrze jeszcze siły, by odrodziła się. Więc proszę o tym nie zapominać.

3 (31). Do sióstr w Hańsku
8 VII 1945.

Drogie w Chrystusie Panu Siostry, cieszę się bardzo waszą placówką w Hańsku, lecz chciałabym wielce, żeby w niej panował prawdziwy duch zakonu Boskiej Duszy Chrystusa Pana. Toteż, moje ukochane, nie zapominajcie, że przepisy, na których buduje się wspólne życie, poświęcone Bogu Najświętszemu, muszą być ściśle i za łaską Bożą stale zachowywane.
Należy pamiętać, że wstawać, kłaść się spać, czyli iść na spoczynek, trzeba o oznaczonej godzinie (--). I od tego nie można dla błahych powodów odstępować. Jest to bowiem nakaz Boży, podany przez prawowitą Władzę zakonu. Kto przekraczałby, niech wie, że winę popełnia, bo wolę Bożą depcze i lekceważy, zatem zakonną duszą nie śmie się nazywać.

Teraz was będzie cztery; musicie [więc] Drogie Siostry, tak się wspierać nawzajem, żeby[ście] wszystkie chętnie prace swoje na oznaczoną godzinę ukończyły i przykładnie oddawały w życiu swoim Bogu to, co Bogu się należy (--).

Dzień musi być tak rozumnie rozłożony, by wszystkie schodząc się czuły się dobrze u siebie, słodko i swojo, zaś Bóg Najświętszy miał prawdziwą chwałę. A nie tak, że na wszystko jest czas, lecz na modlitwę, ani czasu, ani ochoty (--).

Pamiętać [trzeba], że życie tu na ziemi krótkie, a zasług trzeba wiele zebrać, by wynagrodzić Panu Bogu za swoje własne grzechy – grzechy niedbalstwa, duchowego lenistwa, nieposłuszeństwa, samowoli, uporu, grzechy łakomstwa, chciwości, obmowy, kłamstwa, niechęci, buntu, złości, zrzucania z siebie pracy na innych, obojętności na postęp duchowy; grzechy niedbalstwa przeciw ubóstwu, pychy, wychwalania się, ciekawości, braku cierpliwości, chęci dopomagania bliźnim, życzliwości, uczynności – a także obojętności na wzrost Jezusa w duszy własnej (--).

Zatem, moje Drogie Siostry, zabierzcie się do pracy nad sobą, żeby w waszym domku żył prawdziwy duch zakonny.

Miłość, zgoda, posłuszeństwo, pokora, uległość, cierpliwość, wesele ducha, radość z posiadanych łask i darów, z posiadania Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa oraz całej Trójcy Przenajświętszej, do której całe należycie.

O, tu pociecha z życia zakonnego: Jezus w duszy, rozkosznie żyjący, potęgujący Swoją boską moc w działaniu!
A właśnie ta moc będzie w was, moje Drogie, róść o ile będziecie się starały wieść życie punktualne, karne i podporządkowane pod prawo Boże.

Oto siostry, każda wasza praca niech będzie wykonywana z myślą i intencją: wszystko dla rozwoju i czci Boskiej Duszy Chrystusa Pana w nas.

Niech Jezus, jeden Jezus, w nas żyje i to wszechwładnie, a nie co inne, bo wówczas czeka nas czyściec, ciężki czyściec, a może i co innego, o ile nie będzie poprawy i dążenia prawdziwego do doskonałości.

Niech całe życie płynie ochoczo z wielką korzyścią dla społeczeństwa, by dziatwa stawała się coraz bardziej pobożna, grzeczna, umiała wszystkich pozdrowić Imieniem Bożym, stawała się coraz inteligentniejsza, usłużna, wdzięczna, by cała wioska uczuła wpływ Chrystusa Pana przez was, moje drogie (--).

Nie wolno wam tego życia ziemskiego, które pozostało wam, przeżyć, przemarnować na głupstwach.

Każda chwila niech będzie drogocenna jak perła, dla której warto poświęcić siebie, by Jezus w niej ujawniał życie Swoje dla dobra ludzkiego.

Niech szatan już nie korzysta z wad waszych i nie czyni w zespole piekła, jak to wszędzie lubi, siejąc kąkol zaburzeń wszelkich.

Kończąc życzę wam, moje Drogie, wiele, wiele zdrowia, dobrego apetytu, bo i od tego zależą siły wzrastające do pracy zbożnej, wiele łask i pięknego rozkwitu w Bogu.

3 (32). Do sióstr w X.
2 III 1946.

Drogie w Chrystusie Panu siostry, list wasz ostatni z dnia 1-20 II br. otrzymałam, w którym s. Klemensa prosi o wyjaśnienie, w jaki sposób odprawiać rozmyślanie i że nie macie z czego je odprawiać.

Siostry drogie, rozmyślanie polega na tym, by umysł swój nakłonić do chętnego, rozmiłowanego wnikania w rzeczy dotyczące Boga, Jego życia [i] chwały; a też… w rzeczy naszej własnej duszy – jej życia w Bogu; w rzeczy, które przeszkadzają Bogu w nas rządzić nami, zdobywać nas – a nimi są: nasze grzechy, złe skłonności, pokusy, różne przeszkody, nieumiejętne wykorzystywanie wszystkiego… do uświęcenia naszej osoby, duszy, ciała.

Zatem, siostry drogie, o ile jesteście w kościółku przed Panem Jezusem utajonym i rozważacie o Nim Samym, starajcie się żywo myśleć: „Kto to jest Chrystus – Syn Boga Żywego, Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej, który stał się Człowiekiem... bratem naszym i to z miłości do Boga Ojca i do nas..., jaka to wielka, niepojęta dla nas ofiara...”.

Gdy tak rozważacie, starajcie się wszystkimi władzami duszy brać udział w tym rozważaniu, z całym przejęciem, z całą prawdą; a więc rozum niech wciąż trwa przy tej boskiej, a tak dla nas oddanej Istocie, która chce być z nami, przy nas, w nas [i] pozostawiła Siebie tu na ziemi pod postacią chleba – i oczekuje nas, byśmy Ją przyjęli w siebie.

Umysł winien ożywiać się przy spotkaniu z Jezusem przez rozmyślanie o Nim; wola powinna zapalić się do służenia Mu wiernie, ochotnie, z zamiłowaniem; uczucie powinno płomieniem bić ku Niemu, tak osamotnionemu w kościółku, gdzie w tygodniu nikt może nie zajrzy lub nawet myśli wdzięcznej nie prześle. A wy, moje drogie, winniście za wszystkich Panu Jezusowi wynagrodzić i kochać całym sercem oblubieńczym, całą duszą wierną i oddaną, całą zdolnością życiową, by Jezus widział, czuł, że On jest dla was wszystkim… poza Nim nic was nie obchodzi, bo wszystko co czynicie, spełniacie dla Niego i przypodobania się Jemu.

Ot, tak chodząc na adorację, rozważania odprawiajcie, by wyobraźnia wasza dopomogła wam widzieć Jezusa najświętszym, najpiękniejszym, wszechmocnym, najlepszym, jedynym, itp., a pamięć zachowywała [Go] wam w rozumie, w sercu, w woli przez całą dobę, aż do następnych odwiedzin.

I tak ożywiać się Jezusem, napawać się Nim... kochać Go coraz gorącej i serdeczniej, czyściej, coraz ofiarniej, by Jezus w tabernakulum pozostawiony dla was, był szczęśliwy z waszej służby na Wschodzie Polski, cieszył się waszą miłością i oddaniem.
Jeżeli nie macie, drogie siostry, z czego odprawiać rozmyślanie – to weźcie dwa, trzy wezwania z litanii do Boskiej Duszy Chrystusa Pana lub sam wstęp i wgłębiajcie się w każde słowo, co ono oznacza o Jezusowej Duszy, co określa, jak tę Duszę przedstawia… zobaczycie, jak wielkim jest [Jezus] w Duszy Swojej Przenajświętszej, którą nam, właśnie nam oddał do uczczenia. Proście Pana Jezusa, żeby podczas tych rozważań was oświecał, do Siebie pociągał, Sobą ogrzewał… Z całą pewnością Sam Pan Jezus was nauczy, jak o Nim myśleć, jak Nim dla Niego żyć.

Ale też Pan Jezus da poznać, co Mu przeszkadza żyć wszechwładnie w duszy, byście się mogły przypodobać Bogu Ojcu.

Dla mnie przynajmniej dwa, trzy wezwania z litanii potrafią wystarczyć do rozmyślania na pół godziny, bo tyle każde [z nich] mówi o Panu Jezusie…
Oto uczcie się stawać pokorne, bez win, z zasługą nową dnia każdego przed Panem Jezusem, a zobaczycie, czy Pan Jezus nie zacznie Sam działać i czy wam nie będzie łatwo o Nim myśleć.
Kochajcie się nawzajem, szanujcie się, a Pan Jezus da wam poznanie Boga w Trzech Osobach Jedynego, da wam poznać Swoją Boską Duszę i waszą własną, a też poznacie, czym spodobać się możecie w waszych warunkach Panu Jezusowi.


3 (33). Do sióstr w X.
17 IX 1946.

Siostra Wiktoria, stojąca na czele pracy szpitalnej prosiła mnie, bym choć krótkie wskazówki dała wam, moje siostry, i dopomogła tym sposobem w pracy nad uświęceniem dusz waszych przy pracy dobroczynno-miłosiernej, czyli przy chorych.

O, siostry moje, jakaż to wielka a pełna ofiary praca, zasługująca na żywot wieczny, o ile jest spełniona z czystą intencją pełnienia woli Bożej okazanej w miłości bliźniego.

Umieć żyć dla Chrystusa Pana przy pracy szpitalnej, by siebie nie mieć na względzie − że jest się dobrym, lepszym niż inni, zdolniejszym − lecz, że Pan Jezus w nas żyjący jest dobry, uczynny, dzielny, to jest naprawdę piękne i naśladowania godne, lecz nie koniecznie o tym mówić, bo i tu może się wkraść nasze „ja” pod pokrywką służby Bożej. Oto trzeba bardzo pilnie czuwać, by przy tak pięknej, wzniosłej pracy, jak miłosierdzie, litość i dobroć, naprawdę była czysta, najczystsza intencja, pełna prostoty, szczerości i prawdy.

A więc najmniejszego cienia szukania wszędzie we wszystkim „siebie”, ale Boga i Jego łaski działającej w nas, by ona rozkwitła w nas, dojrzewała i wydała należny owoc stokrotny.

Oto bardzo trzeba uważać na siebie, żeby każdą czynność wykonywać z duchem czystym, chętnym, z myślą o Panu Jezusie, by On miał przez waszą pracę okazję ujawniać dobroć Swoją, niewyczerpaną cierpliwość, współczucie, życzliwość, radość dobrych uczynków, uświęcenie.
Dbajcie o to, moje ukochane, żeby każdy wasz czyn − spełniony dla chwały Boga, a pożytku dobroczynnego względem bliźnich − był zawsze doskonały… by nie miał charakteru przyziemnego… by nie było nim przywiązania do kogoś lub pragnienia przypodobania się mu… Bóg ma to pierwsze i ostatnie miejsce zająć − Jemu jednemu podobać się mamy, a nie sobie, czy komuś…

Bądźcie w tym wypadku bardziej uduchowione i bardziej pragnące przypodobać się Bogu, aniżeli wyrachowane, cielesne, przyziemne, materialistyczne.

Tak, trzeba dbać o materialne środki w życiu doczesnym, lecz nie sam zysk daje duszy ludzkiej szczęście, ale doskonale w miłości Boga i bliźniego wykonana wola Boża.
Zaś wolą Bożą jest, byście wybornym sercem, czystym umysłem, silną wolą chwaliły Boga pracą swoją szczerze miłosierną. Bóg dobry Samarytanin, Jezus bytujący w was, będzie przejawiał przez was świętość Swoją. Do tego rodzaju miłosierdzia powołane jesteście (--).
Każda winna cieszyć się tym co czyni sama, ale też i co inna, bo to wspólne dobro zakonu, w którym poświęciłyście się Bogu, Jego Boskiej Duszy, by żyła Ona w was. Bo w innym przypadku gdyby rodziły się pokusy, a przy nich i upadki na polu zazdrości – nie miłosierdzie Boże zlewało by się na tę ziemię przez was, ale złość szatańska, która niestety już dosyć miała miejsca i czasu rozlać się w duszach.

Oto kochajcie się bardzo serdecznie, uczciwie, a będziecie wielkimi w Bogu, działającym w was.

Moje ukochane, cóż z życia naszego jeśli nasze poświęcenie się Bogu nie będzie czyste i wolne od grzechów? …trzeba się starać, walczyć ze samymi sobą, pokonywać w sobie wszelkie zło.

Modlitwy, o ile macie czas, odmawiajcie jak w domu macierzystym, lecz gdy pracy będzie zbyt dużo, rozdzielić modlitwy – połowę pacierzy odmówić, a drugą połowę pacierzy rozdzielić, czyli że raz mówić jedne modlitwy, na drugi dzień drugie – z drugiej połowy (--).

Kochajcie modlitwę w ogóle, a i modlitwy nasze, byście były gorliwymi czcicielkami Boskiej Duszy Chrystusa Pana, bo cóż będzie z duszą zakonną, gdy opuści się w modlitwie? – wyjałowieje, zwietrzeje i pozostanie tylko zepsuta natura i złudny świat, który hipnotycznie działa na duszę i porywa w szalony swój zwodniczy wir – tak jakoby on dla duszy był „wiecznym”; tymczasem życie doczesne szybko mija i jego mydlana krasa, a rzeczywistość wieczna stanie przed nami, a my tylko z tym możemy stanąć bezpiecznie przed Sędzią sprawiedliwym i usprawiedliwione, o ile Boga Zbawcę w duszy mieć będziemy, który nas Swym bogactwem zasług i pięknem przyozdobi i okaże potęgę Swoją, za nasze wierne oddanie się Jemu. Za takie współżycie z Bogiem czeka nas wielka, o, bardzo wielka zapłata, której dziś nawet wyobrazić sobie nie potrafimy.

Siostry ukochane, pamiętajcie strzeżcie się przed próżnością, która prowadzi do ciekawości i może zgubić duszę. Bądźcie zawsze skromnymi, pokornymi, nie miejcie na względzie swojej mizernej osoby, a dobro zgromadzenia, by zakon Boskiej Duszy miał godnych swej wielkości członków rzetelnych, świętobliwych, prawdziwie doskonałych.

Dobro Najwyższe – Bóg niech będzie dla was wszystkich najwyższym bogactwem, po które sięgać macie ofiarnym życiem swym. Zawsze zgodne, oddające siebie Bogu, by wami rozporządzał, opiekował się, strzegł, prowadził, bo życie wasze nie jest tylko w waszym własnym kółku, a wchodzicie w życie szpitalne, gdzie mają prawo żądać od was pracy lekarskiej i rano i w dzień, wieczór i w nocy; wszędzie musicie być gotowe na każde wezwanie chorego. Zawsze w każdym wypadku myśleć: „Jezus Samarytanin wzywa mnie do współpracy Swej litosnej” – chce, byś siostro za Niego olej balsamu oliwkowego wlała na duszę i ciało chorego, przez chętnie spełniony wraz z Nim, żyjącym w tobie, czyn miłosierny.

Ach, drogie siostry, jak Chrystus Pan pragnie ujawniać Swoją bosko-samarytańską przez was pracę, toteż dajcie Mu najobficiej rozlewać wdzięk tej wielkiej misji Jego Boskiej Duszy.

Kochajcie tę Jego świętą pracę miłości bliźniego. Niech każde owinięcie rany, podanie lekarstwa, strawy ciepłej lub dobrej rady, będzie dla Jezusa wynagrodzeniem miłym za grzechy ludzkie dzisiejszego wieku i czasów obecnych.

Kochajcie się silnie nawzajem, by wasza ofiara była miłą Bogu z zasługą wielką na żywot wieczny.

3 (34). Do siostry A.
Prądnik Biały, 1947.

(--) Moja Droga Siostro, Pan Bóg kochając duszę musiał doświadczyć jej wierność powołania i właśnie dla niej widać taki, a nie inny krzyż był najbardziej odpowiednim, by duszę rozruszać, wydobyć z niej na powierzchnię własnej świadomości różne złe i dobre strony, i właściwości, które by nigdy nie uzewnętrzniały się. A tak przy podobnym ciosie ujawniły się, a droga siostra poznała co człowiek może, gdy go doświadczenie dotknie, że z bólu i żalu w walce o swoje dobre imię nieraz i głupstwo by się popełniło z miłości własnej.

Tymczasem dusza całkowicie oddana, wyrobiona, zrównoważona, za doświadczenie choćby najokrutniejsze − jak tu droga siostra miała do przeżycia – zachowa się cicho, pokornie, bez zrywania się przeciw dopuszczeniu Bożemu, gdyż oddała się Jemu całkowicie, bez zastrzeżeń, na wieki: Jemu zaufała, iż On potrafi się upomnieć o cześć Swojej oblubienicy, byle ona godnie się zachowała, tak jak On – choć Go oprawcy na krzyż skazali i Mu życie na nim odebrali.

Otóż, siostro droga, niech siostra już wcale nie przejmuje się tym, co zaszło, bo to zbyt ciężkie oszczerstwa i takie nieprawdopodobne, iż nie dziwię się s. Benignie i s. Imeldzie, że śmiały się tylko z takich głupich podejrzeń i zarzutów. Zapewne te siostry ukochane chciały tym śmiechem, drogiej siostrze, dowieść, iż takie podejrzenie jest największym głupstwem; chciały siostrę rozerwać w jej trosce i bólu! Więc proszę się nie martwić, ani w duszy do sióstr nie mieć żalu, ani do tej niedobrej osoby – bo Bóg Najświętszy dla doskonalenia, drogiej siostry, tak dopuścił i nikt Mądrości Bożej nie przeniknie swoim ograniczonym umysłem, dlaczego taką rzecz na naszą siostrę, a oblubienicę Swojej Boskiej Duszy dopuścił. Dlaczego właśnie na siostrę? Bo tak Mu się spodobało – widać wierzył, iż droga siostra, to dobrze, zasługująco, budująco dla otoczenia zniesie i to mogło być przyczyną. Czy też – że może kiedy o sobie dobrze mniemała, kiedy inni doświadczali inne Boże próby, może kiedy mówiła, pouczała, że trzeba cicho z poddaniem się Bogu Najwyższemu znosić wszelkie gorycze i próby Boże, bo to czas doczesnego życia, który mamy z dobrym wynikiem cnót i zasług przeżywać. Więc przyszła chwila, że to, o czym siostra ukochana drugich pouczała i była przekonana, że tak potrafiłaby przeżyć dla miłości Boga, Pan Bóg żywo, boleśnie, przez tę kobietę doświadczył doskonałość powołania.

Teraz, droga siostra, niechaj wejdzie w siebie czy doskonale, według woli Bożej, te błogosławione chwile doświadczeń przeżywała? Czy były straty duchowe, czy zyski? O ile straty, to wynagrodzić Panu Jezusowi swoim pokornym uznaniem niedoskonałości i wyznaniem szczerego żalu, iż tak nieumiejętnie wykorzystała tak dobrą okazję zamierania sobie, a trwania jedynie przy Bogu i miłowania Go, dziękowania Mu, iż właśnie tak nie jest jak posądziła ze złością, oszczerstwo krzywdzące rzuciła, zła osoba na siostrę, by za coś odemścić.

Uważam, że trzeba Panu Bogu gorąco podziękować za ten ból, za walkę i wszystko, wszystko, bo to siostrę drogą zapewne z niejednego oczyściło, choćby zbyt wielkiego dobrego mniemania o sobie, że się doskonałą już jest. I chociaż może, droga siostra, błędy popełniała i winy wobec miłości bliźniego, sióstr, otoczenia, to jednak to jest mniejsze, jak to przywiązanie do samej siebie, dobrego mniemania o sobie, itp. Siostro droga, Panu Bogu trzeba dziękować i weselić się, iż Bóg nie zapomniał o siostrze, a chce widać do wysokiej świętości doprowadzić, że tak bardzo doświadczył. Mówię to ze szczerego i głębokiego przekonania, toteż kochaj, siostro droga, ten krzyż, który niespodziewanie spadł i już zapomnieć o nim, a drogie siostry kochać i im przykrość wyrządzoną wynagrodzić weselem ducha, swobodą i życzliwością.

Tak, siostro ukochana, miłość Boża, miłość siostrzana, to są najpiękniejsze poruszenia dusz, które utrwalone na wieki promieniować będą przed Bogiem w naszej duszy, Jemu poświęconej. Proszę się nie martwić o stratę duchową, o ile, droga siostra, żal miała i do s. Imeldy i s. Benigny, a kochać je serdecznie z powrotem i razem pośmiać się nad tą niespodzianką, która − jak piorun wśród pogodnego dnia − spadła między was, na głowę drogiej siostry. Proszę nieco się zastanowić, a mam wrażenie, że siostra odgadnie, dlaczego to tak się stało. Potrzeba było może silnego uderzenia, by dusza się ożywiła i wydała ze siebie różnego rodzaju ofiarne dowody miłości Boga i bliźniego (--).

3 (35). Do s. Benigny
Prądnik Biały, 5 XII 1947.

Spodziewam się, że u was, moje kochane, już wszystko po tej dziwacznej przykrości uspokoiło się i życie płynie już swoim cichym a zasługującym na żywot wieczny trybem. Moje najdroższe, pamiętajcie, że Pan Bóg nieraz posługuje się złością ludzi i szatana, by swoim wybrańcom dać możność wyrobić heroiczne wprost cnoty. Więc moje kochane, nie dziwmy się nigdy dziwnym losem ludzkich istot, kiedy niespodzianie coś kogo spotka. Trzeba wierzyć, że mądrość boska, sprawiedliwość, miłość, gorliwość, różnych sposobów używa, żeby dusze ludzkie urabiać, udoskonalić, uświęcać – tylko trzeba ze wszystkiego korzystać, a można dojść do wielkiej świętości, przy wszelkiego rodzaju okolicznościach. A pomaga ku temu, o ile dusza za wszystko, bez wyjątku, szczerze, serdecznie, z gorącością ducha dziękuje Panu Bogu za Opatrzność Jego nad nią, poczytując wszystko co ją spotka za potrzebne dla urobienia jej charakteru, cnót i zdobycia zasług – z czego cieszy się i błogosławi Pana Boga tak za dobrodziejstwa, jak za przeszkody i wszelkiego rodzaju troski, trudy – a nawet oszczerstwa.

Ta równowaga, pokój, sprawiedliwość bosko-zbawcza w niej, iż nikogo skrzywdzić swoją niechęcią nie chce, a głównie Pana Boga żyjącego w niej – ani też swojej duszy i otoczenia, daje jej siłę w moralnym podnieceniu, by coraz wyżej wzbijać się na szczyty doskonałości i kochać wszystkich za wszystko; czy za dobro, czy za otrzymane zło, by tym sposobem urabiać w sobie ducha bosko-synowskiego, jaki w nas wciela Boska Dusza Chrystusa Pana żyjącego w nas. Wówczas stajemy się pięknością w oczach samego Boga – po prostu On w nas jest rozmiłowany, zachwycony, bo widzi Syna Swego Jednorodzonego żyjącego w nas (--).

Jezus na nowo na tej ziemi żyje, żyje w członkach i przez członki Swoje mistyczne!

Siostry ukochane, starajcie się całą duszą o to, byście zawsze wespół z Chrystusem Panem przeżywały każdą dobę miesiąca i starały się być coraz podobniejsze Jemu, Najmilszemu, dając się Mu przepromienić! Ach Chrystus Pan tak bardzo pragnie w duszach waszych panować nad wami i róść mocą działania Swego! By każde wasze słowo, myśl, uczucie, czyn były nie tylko zgodne z Jego boskim duchem myślenia, wolą, lecz by wypływało z Jego boskiej Duszy i was, moje ukochane siostry, urabiało na dzieci[1] Boże, na brać Jego umiłowaną.

No, bo dla tego celu Bóg nas powołał do współbudowania zakonu Boskiej Jego Duszy. Starajcie się, moje drogie siostry, byście były doskonałym kamieniem duchowym pod budowanie tak wspaniałego gmachu.

Starajcie się nawzajem miłować szczerze, serdecznie, pomimo wad, jakie każda ma, lecz może nie widzi je sama, lub nie uznaje, czy też nie chce się jej pracować nad wyrugowaniem tej bolesnej dla Chrystusa Pana obrzydliwości, która gnębi Go w naszej duszy. Starajcie się szanować siebie samych, strzegąc się najmniejszego cienia niedoskonałości, a gorąco pracujcie, by piękno Chrystusowych cnót zakorzeniało się co dzień coraz silniej i owocniej. Gdyż Pan Bóg chce was widzieć Swoje ukochane, świadomie dojrzewającymi do nieba, i dobra tego ziemskiego świata, kiedy dziś piękność duchowa jest dość silnie podeptana, jak i wszelkie prawa Boże.


3 (36). Do s. Andrzei
Siedlec, 24 V 1962.

Doszła mnie wiadomość, że kochana siostra bardzo cierpi z powodu wątroby skamieniałej…, lecz że jeszcze wstaje, chodzi, nawet pracuje – żyje. Siostro ukochana, doradzam siostrze najlepsze lekarstwo i na to doczesne życie i wieczne. Proszę cały czas pozostałego życia używać na coraz gorętsze, szczersze, rzewne podziękowanie za wszystko, wszystko czym Pan Bóg, drogą siostrę, od chwili jej zaistnienia darzył. Ale tak serdecznie, tak poważnie zająć się szczerym wywdzięczeniem się Panu Bogu, żeby duch siostry rozświetlił całą postać, nie tylko jej ducha, ale i ciało, żeby odczuło, że w tym radosnym uwielbieniu Boga Stwórcy, Boga Zbawcy i Boga Uświęciciela i Oświeciciela – spłaca się dług należny już dawno, dawno Panu Bogu! Bowiem, siostro moja, chociaż choroba jest ciężka, bolesna, długotrwała, ale dług też jest ze strony siostry wobec Pana Boga wielki.

A gdy, droga siostra, całą duszą ze wszystkich sił swoich pocznie dziękczynieniem spłacać należny dług – sama zobaczy, jak nie tylko duch uczuje się wyzwolonym z mocy jarzma cierpień, jakie stwarza fizyczna i duchowa choroba. Trzeba się wyzwoleńczo przygotować do odejścia z tego świata, żeby dług wobec Pana Boga nie ciążył nad siostrą. A może to się stać, że Pan Bóg za serdeczną, szczerą, miłosną siostry wdzięczność odnowi nie tylko, drogiej siostry, ducha, ale i ciało (--).

Więc proszę być serdecznie, z całej duszy, wdzięczną Panu Bogu za wszystko, wszystko, nawet za chorobę. a choćby i nadeszła – [za] śmierć, a łatwo siostra przebłaga za wszelką niewierność swoją, za brak może miłości do sióstr, czy [za] jakieś dawne niechęci.

Wszystko to wyrówna Bogu najłaskawszemu, gdy Pan Bóg zobaczy w duszy siostry tyle szczęścia, wdzięczności, a stąd płynącą miłość dla Niego Zbawcy – Stwórcy Boga i dla wszystkich, którzy ze siostrą żyli i uświęcali się służąc Boskiej Duszy (--).


3 (37). Do s. Sebastiany
Siedlec, 17 I 1963.

W czasie świątecznym zrodziło się we mnie pragnienie, żeby wszystkim siostrom na dzień ich imienin osobiście złożyć pisemne życzenia. Dlatego chcę być temu postanowieniu wierna, bo ma ono w sobie pewne prawo ducha Bożej Rodziny – czyli ducha Zgromadzenia.

Siostro kochana, ciesz się, że tak ciężkie nieraz chwile na początku poświęcenia się Panu Bogu, droga siostra, przeżywała, kiedy rodzice nie chcieli pozwolić całkowicie oddać się Panu Bogu w Zgromadzeniu. Lecz kochana siostra, za łaską Bożą, wszystko pokonała, obecnie ma tylko pracę przed sobą, żeby zauważone wady czy niedoskonałości pokonywać, a na to miejsce zdobywać cnoty. O, tak! Cnoty Chrystusa Pana, jakże one promieniują w Nim dla nas, byśmy chciały je ze Zbawcy swego przyswajać, kiedy On je Sobą w nas, przy Komunii sakramentalnej, wnosi i tak wciąż czeka, kiedy świadomie, dobrowolnie, z wielkim zapałem będziemy chciały w życiu naszym codziennym, przy każdej okazji zdobywać.

Więc siostro ukochana, ponieważ w niedzielę są siostry imieniny, życzę jej głębokiego zjednoczenia z Najsłodszą Duszą Chrystusa Pana, który tak pragnie ubogacić siostrę Swoją obecnością, by przyjmowała z Niego boskie życie Jego, a miłując Go całym jestestwem swoim, dawała Mu przejawiać się w tym swoim choć skromnym życiu w Lubniu, wśród pięciu sióstr, czy też niekiedy w otaczającym zetknięciu się z ludźmi, zawsze ze wszystkimi obchodząc się wzorowo, według ducha Chrystusowego. A więc dla każdego z uszanowaniem ze względu, że Pan Jezus tego uczy i życzy Sobie, byśmy wszystkich z uczciwością jego zbawczego Ducha traktowali i każdy, kto zetknie się z nami w życiu – w dniu codziennym, odczuje wówczas Ducha Chrystusowego jego boskiej życzliwości, która nie zna obłudy! Siostro droga, chcę to powiedzieć żeby duch Jego w każdej z nas sióstr, poświęconych Zbawcy boskiemu, wszechwładnie w nas żył i mógł On wolę Ojca Niebieskiego przez nas tu na ziemi ziszczać.

Toteż trzeba, żeby w nas wszystkich wszelkie wady ustąpiły, a życie Chrystusa Pana i Jego boskie cnoty wszechwładnie w nas żyły i królowały nad nami i w nas! Życzę zatem, kochanej siostrze, dobrego zdrowia w długim życiu, by mogła, miłując Zbawcę według Jego ducha i woli, wiele dobrego zdziałać przez wierną służbę Bogu w uświęcaniu się codziennym, dla dobra zmarłych i żywych tu na ziemi (--), by cały świat istot nieśmiertelnych znalazł się w wiecznej chwale!


3 (38). Do s. Salezji
Siedlec, 27 I 1963.

(--) Przed dniem jej Patrona przesyłam, kochanej siostrze, serdeczne życzenia, by siostra stała się nie tylko pociechą swojego Patrona, lecz i Najświętszej Duszy Chrystusa Pana. Bowiem Go co dzień przyjmuje w Komunii świętej z bóstwem i człowieczeństwem i ma starać się cały dzień przeżywać, trwając przy Nim, żeby siostry osoba była bliska boskiej Osobie Pana Jezusa, a też bliska Jego jako Człowieka!

A więc starała się poznawać Jego życie tu na ziemi, gdy uczył nas, jak mamy obchodzić się z bliźnimi. Więc nie tylko uwielbiać Boga Najdobrotliwszego, lecz i kochać bliźnich, dopomagać im wyzbywać się wad z ich zepsutej niezgodnej natury, a przyoblekać się i ubogacać w cnoty, modlitwą swoją żarliwą za nich: a i pracą swoją sumienną nad swoimi wadami, by ich całkiem wyzbyć się!

Toteż kochanej siostrze życzę: wiele zapału, radości i błogosławieństwa Bożego w upodabnianiu się do samego Boskiego Zbawcy, jak i Jego cierpliwości do znoszenia cudzych wad, doświadczeń i przykrych nieraz wyskoków nieopanowanych charakterów, ciesząc się co dzień coraz większym zwycięstwem Pana Jezusa nad pokonaniem jej wad (--).

O, jakże Pan Jezus cieszy się naszym pójściem w ślad za Nim, w upodabnianiu się Jemu! O, jakże On się cieszy najmniejszym wynagrodzeniem… za nasze dawne błędy w budowaniu Mistycznego Ciała w doskonałość (--). [On pragnie], byśmy pozwolili Mu promieniować przez nas Jego cnotami − zatem Jego dobrocią, miłością, wdzięcznością, cierpliwością, by Boży duch całej Trójcy Przenajświętszej mógł przez nas przejawiać się!

O to właśnie proszę Pana Boga − modląc się za siostrę, jak i za wszystkie siostry – byśmy zrealizowały Jego boską ideę (myśl) i w tej nowej erze chrześcijaństwa zasłużyły u Pana Boga być Jego twórczymi członkami w świadomym budowaniu Ciała Jego Mistycznego w doskonałość członków, by Chrystus Pan żył w nas wszechwładnie dla chwały Boga w Trójcy Jedynego.

3 (39). Do s. Romualdy
Siedlec, 2 II 1963.

(--) Kochana siostro, życzę z całego serca, by [siostra] według woli Bożej oceniła ważność każdego dnia, przeżytego w łasce Bożej i sumiennej pracy, nad uświęceniem swojej osoby. Proszę pamiętać, że zdobywanie każdego dnia w swojej duszy trwałego bytu dla Chrystusowych cnót: pokory, cichości, miłości bliźniego, pokoju ducha, uczynności, wdzięczności ku Bogu Zbawcy, a też pobożności istotnie Chrystusowej – to są największe skarby dla duszy Bogu poświęconej![2] Kto o te skarby w życiu swoim, z dnia na dzień, sam od siebie dobija się i walczy niekiedy ze sobą usilnie, ten największą czynność spełnia dla chwały Boga Odwiecznego. Bowiem dowodzi, jak czci Boga Ojca i [jak] Mu składa wdzięczność głęboką – walcząc ze sobą w upodabnianiu się do Syna Bożego, któremu zawdzięcza odkupienie, a dziś i zbawczą moc, która, jak w danym wypadku, przez drogą siostrę, jest pielęgnowana, by niczym nie zasmucić Zbawiciela Boskiego − Jezusa Chrystusa.

Oto siostro tak jesteś umiłowana przez Boga, bo dostąpiłaś Jego łaski, że jesteś w zakonie Boskiej Duszy Chrystusa Pana, bo my dzisiaj jesteśmy zapoczątkowaniem i podwaliną [tego zakonu]. A więc jaką każda z nas ma być w oczach boskich, by mogła uważać się za godną tak niezwykłej świętości, czyli podobieństwa do Boskiej Duszy (--). Siostro najdroższa, poproś gorąco swego Patrona św. Romualda, by uczył cię i pielęgnował w tobie wszystkie te cnoty, którymi Chrystus Pan chce na żywot wieczny promieniować w kochanej siostrze i przez nią uspokoić jej dawne zaniedbania. Bo czas umyka, jak bystra strzała, a wieczność stoi przed nami już niedaleko! Zaś trzeba dużo, dużo zmienić na chwałę Bożą i na swe własne zbawienie! Oto od dziś, droga siostro, wszystko co siostra zauważyła, że nie jest z Chrystusa i nie upodabnia do Niego... wszystko ze spokojem, równowagą, dostojnie usuwać ze siebie, jako niepotrzebne, szkodliwe strzępy niewyrobionego ducha i zawadę w podobaniu się Bogu. O, za tę pracę Pan Bóg, drogą siostrę, rzeczywiście z radością upodobni [do] Siebie i stanie się [siostra] godną nieba! (--).


3 (40). Do s. Ekspedyty
Siedlec, 16 II 1963.

(--) Siostro kochana, od razu na wstępie powiem… nie martw się stanem zdrowia, choć może jest bardzo przykry i groźny. Proszę pamiętać, że to, co się stało ze stanem zdrowia, może jest właśnie największym dobrodziejstwem dla duszy, a nawet i ciała, drogiej siostry. Bowiem tyle lat była wciąż prawie bez wypoczynku, przy odpowiedzialnej pracy w przedszkolu – a o sobie właściwie może zupełnie zapomniała! Dlatego Pan Jezus pragnie, by było więcej ciszy i spokoju; [by siostra] zapominając nawet o poważnej nerwowej chorobie twarzy − odeszła od tego wszystkiego, lecząc się dalej, lecz niczym nie przejmując się – kochała coraz serdeczniej, wdzięczniej Pana Jezusa, naszego Zbawcę i Boga. On − to najwspanialsze i rzeczywiste nasze życie, zdrowie, moc i łaskawość!

On to przez uszczęśliwienie duszy, drogiej siostry, może ją przyprowadzić do zupełnej równowagi ciała i duszy – bo to Bóg wcielony, nasz najbardziej nam oddany Oblubieniec, Lekarz, Bóg!

Mówię siostrze drogiej, wejdź więcej w siebie i proszę zastanawiaj się nad poświęceniem się Pana Jezusa [dla nas]! Żeby Go siostra kochana serdecznie przeprosiła − za swoje słabości duchowe, tzw. wady, czy brak czasu dla oddawania Bogu chwały − zjednoczeniem i współmyśleniem z Nim w duszy drogiej siostry żyjącego!

Może Mu było nieraz smutno, czuł się osamotnionym, bo droga siostra spełniała obowiązki swoje przy dzieciach nie razem z Nim, dla chwały Boga Ojca, a tylko sama, sama i zawsze sama!... Trzeba [więc teraz] podziękować, ale to z głębi duszy: gorąco, serdecznie, że ma teraz [siostra] czas przed Wielkanocą w Poście Wielkim, [by] spędzać z Nim, wczuwając się w Ofiarę Jego − Syna Bożego, Który stał się dla naszego przykładu i zbawienia – Synem Człowieczym, żeby mógł odkupić i zbawić ludzki ród! (--).

Więc, siostro droga, pierwsze – proszę przestać myśleć o chorobie i to… [stanowczo] – zapomnieć – nie przestając według rady lekarza leczyć się; a … choćby [siostra] czuła się bardzo osłabiona, to i tak dziękować Panu Bogu za owocne pozostałe życie, ciesząc się przyszłym, czy ono za 10 czy za 20 lat przyjdzie, czy prędzej, choćby i dziś! Bowiem jesteśmy członkami Chrystusowego Mistycznego Ciała Jego, przebóstwionego organizmu – Kościoła świętego i kochamy boską naszą Głowę, to jest Jezusa Chrystusa nad całe nasze teraźniejsze tu na ziemi życie (--).

Siostro kochana, wejdź w nowe życie, w życie Chrystusa Pana bytującego w Ciele Mistycznym i żyj Jezusem, przy Jezusie, dla Jezusa, nawet za Jezusa, by nasz Pan i Bóg cieszył się tobą, droga siostro, że On jest dla ciebie za wszystko – wszystkim (--).


3 (41). Do s. Benedykty
Siedlec, 6 III 1963.

(--) Oto, siostro kochana, ponieważ pragnę w życzeniach imieninowych odświeżyć nieco ducha naszego – ku czci Boskiej Duszy powstałego − Zgromadzenia, więc pytam kochaną siostrę, czy szczęśliwa jest, że swoją osobę, duszę, a więc i życie swoje w ludzkim ciele, ofiarowała na służbę Bogu-Człowiekowi? Bowiem, co prawda to życie oddane na usługi Chrystusowi Panu przy kościele, jest po części uciążliwe, jednak zapewne jest ono Panu Jezusowi miłe, gdy siostra droga nie narzeka na tę pracę, a chętnie, jakby samemu Bogu-Człowiekowi służy pomocą swoją – przy codziennej pracy.

Najgłówniejsze, żeby Pana Jezusa, którego co dzień się przyjmuje w Przenajświętszym Sakramencie, bardziej niż wczoraj się kochało i zbliżało się do coraz serdeczniejszej współpracy z Nim, nad uświęceniem swojej własnej osoby, a też i uświęceniem osoby bliźnich przez dobry przykład: życzliwe zachowanie się względem swojego zakonnego otoczenia i rozmowy w duchu religijnym o Bogu. Kochana siostro, życzę z całej duszy, by siostra o tym nie zapomniała, że Pan Jezus chce, by o Nim często mówiono wśród swoich i obcych. Bo tak dużo można mówić ze świeckimi osobami. Na przykład: wspomnieć o tym, że Pan Bóg stworzył nas na obraz Swój. On jest odwieczny i co za szczęście – nas obdarzył nieśmiertelnym bytem; i właśnie tym jesteśmy do niego podobni, że On nam dał to podobieństwo do Siebie odwiecznego w tym, że już nigdy, nigdy istnieć nie przestaniemy chociaż niedawno mamy początek naszego istnienia. Dlatego powinniśmy Bogu często w ciągu dnia choć krótkim, lecz gorącym westchnieniem wdzięczność okazać, że istniejemy – i że już wiecznie będziemy przy Nim, z Nim, dla Niego istnieć, jako Jego nieodstępna brać, przez Niego stworzona i dla Jego chwały zaistniała. On Bóg zapragnął z nami dzielić się swoim odwiecznym szczęściem, by nas − w czasie stworzonych − już na wieki karmić Sobą, Swoją obecnością w nas.

O, jakież to wszystko jest wielkie!... jakie wartościowe – wprost przechodzi nasze ludzkie pojęcie! Tymczasem człowiek zwykły, nawet zakonnica, zupełnie nieraz zapomina o tym, by co dzień cieszyć się!; by uwielbiać Swego Boga i Mu nieustannie wdzięczność okazywać w cierpliwym znoszeniu przykrości doczesnego życia, by one nie śmiały przyćmiewać szczęścia z radości, że Bóg ją z miłości Swojej stworzył podobną do Siebie, bo podzielił się niejako Swoim odwiecznym bytem, bo jej ze Siebie to istnienie – ten byt, dał! Bo mocą Swoją stworzył ją nieśmiertelną istotą, która będzie żyć, choć umrze jej ciało w swoim czasie, lecz jej rozumna dusza, posiadająca wolną wolę, pamięć, wyobraźnię i ciało choć śmiertelne (lecz i ono kiedyś zmartwychwstanie) będzie już na wieki przy Bogu z Bogiem żyć!

Cóż to za wielkie prawdy, które mówią o tak drogiej dla nas rzeczywistości wiecznej! A czy się o tym często myśli? Czy ta boska rzeczywistość dokonana w nas nad nami, czy ona nas przejmuje duchem miłości wiernej, radosnej, pełnej chwalebnego szczęścia i wdzięczności Bogu? (--).

Tak bardzo pragnęłabym, żeby droga siostra często, gdy ma choć pięć, dziesięć minut czasu wolnego, żeby w powyższy sposób uczyła się Panu Bogu dziękować miłośnie za to, że On − odwieczny Bóg – siostrę obdarzył wiecznym istnieniem, które [siostra] chce przeżywać tylko dla Jego chwały, z pożytkiem dla bliźnich, a z miłości ku Niemu Bogu żyjącemu w drogiej siostrze, bo po to ją stworzył na obraz Swój i chce podobieństwo do Siebie Boga uwiecznić w cichym, skromnym, rzetelnym życiu przy Nim, dla Niego żyjącego w niej, by On się wielkim w niej stał!... Bo po to On − Bóg powołał na zakonnicę, czyli oblubienicę Boskiej Swej Duszy(--).


[1] W rkps jest: „na syny”,
[2] Zmieniono szyk zdania. W rksp jest: Proszę pamiętać, że zdobywanie dnia każdego trwałego bytu w duszy swojej dla Chrystusowych cnót: pokory, cichości, miłości bliźniego, pokoju ducha, uczynności, wdzięczności ku Bogu Zbawcy, a też pobożności istotnie Chrystusowej – to są największe skarby dla duszy Bogu poświęconej!