14/ List z 7.12.1921, środa

Bardzo zbliżam się do Boga, gdy wymawiam krótką pochwalną modlitwę na cześć Trójcy Przenajświętszej w słowach: „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen”.

W chwili, gdy tę modlitwę wmawiam, nieraz wyczuwam dziwną rozkosz – ja stworzenie, w każdym bądź razie ograniczone, pomimo że noszące duszę stworzoną na obraz i podobieństwo Boże, posiadam moc, włączam ten hymn chwały w samą Trójcę Przenajświętszą i tak jak i Ona jest bez początku i końca – tak i moje gorące i szczere pozdrowienie, choć ma początek, lecz wielbiąc Boga uwielbieniem początku, który nie miał początku, staje się jak gdyby również bez początku, trwać już będzie w wieczności.

Ta modlitwa posiada cudotwórczą moc, gdyż wielbi Boga za przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, a która w Bogu jest niezmienna – zawsze jest teraźniejszością. My, dusze ludzkie, jesteśmy przechodniami i o ile będziemy włączeni w to wieczne szczęście, teraźniejszość, staniemy się pełnią w Pełni, również wiecznotrwałym szczęściem ze Szczęściem.

Trójca Przenajświętsza otrzymuje hymn chwały od swego odzwierciedlenia w – duszy ludzkiej, duszę tę, przez jej obejmowanie w kochaniu wieczności, czyni ją potężną w swoje łaski wiecznego trwania jej radosnego hymnu. I tak choćby raz odmówiona gorąco i szczerze ta modlitwa, u Boga trwa już wiecznie, gdyż my Jego wieczne trwanie uwielbiliśmy w chwale, którą włączyliśmy w wieczność.

Dusza w takich chwilach promieniuje dziwną radością, gdyż czuje, że uczyniła wielki rozmach i wzlot ducha, gdyż ona choć ograniczona, wobec Boga Przedwiecznego, ogarnęła nieobjętą pełnią Bóstwa – Trójcę Przenajświętszą i objęła ją wieczną chwałą. Dziwna rozkosz rozlewa się w duszy, iż ona może to wieczne Szczęście objąć swym kochaniem.