8/ Pismo do s. Benigny, Prądnik Biały, 5.12.1947

Spodziewam się, że u was, moje kochane, już wszystko po tej dziwacznej przykrości uspokoiło się i życie płynie już swoim cichym a zasługującym na żywot wieczny trybem. Moje najdroższe, pamiętajcie, że Pan Bóg nieraz posługuje się złością ludzi i szatana, by swoim wybrańcom dać możność wyrobić heroiczne wprost cnoty. Więc moje kochane, nie dziwmy się nigdy dziwnym losem ludzkich istot, kiedy niespodzianie coś kogo spotka. Trzeba wierzyć, że mądrość boska, sprawiedliwość, miłość, gorliwość, różnych sposobów używa, żeby dusze ludzkie urabiać, udoskonalić, uświęcać – tylko trzeba ze wszystkiego korzystać, a można dojść do wielkiej świętości, przy wszelkiego rodzaju okolicznościach. A pomaga ku temu, o ile dusza za wszystko, bez wyjątku, szczerze, serdecznie, z gorącością ducha dziękuje Panu Bogu za Opatrzność Jego nad nią, poczytując wszystko co ją spotka za potrzebne dla urobienia jej charakteru, cnót i zdobycia zasług – z czego cieszy się i błogosławi Pana Boga tak za dobrodziejstwa, jak za przeszkody i wszelkiego rodzaju troski, trudy – a nawet oszczerstwa.

Ta równowaga, pokój, sprawiedliwość bosko-zbawcza w niej, iż nikogo skrzywdzić swoją niechęcią nie chce, a głównie Pana Boga żyjącego w niej – ani też swojej duszy i otoczenia, daje jej siłę w moralnym podnieceniu, by coraz wyżej wzbijać się na szczyty doskonałości i kochać wszystkich za wszystko; czy za dobro, czy za otrzymane zło, by tym sposobem urabiać w sobie ducha bosko-synowskiego, jaki w nas wciela Boska Dusza Chrystusa Pana żyjącego w nas. Wówczas stajemy się pięknością w oczach samego Boga – po prostu On w nas jest rozmiłowany, zachwycony, bo widzi Syna Swego Jednorodzonego żyjącego w nas (--).

Jezus na nowo na tej ziemi żyje, żyje w członkach i przez członki Swoje mistyczne!

Siostry ukochane, starajcie się całą duszą o to, byście zawsze wespół z Chrystusem Panem przeżywały każdą dobę miesiąca i starały się być coraz podobniejsze Jemu, Najmilszemu, dając się Mu przepromienić! Ach Chrystus Pan tak bardzo pragnie w duszach waszych panować nad wami i róść mocą działania Swego! By każde wasze słowo, myśl, uczucie, czyn były nie tylko zgodne z Jego boskim duchem myślenia, wolą, lecz by wypływało z Jego boskiej Duszy i was, moje ukochane siostry, urabiało na dzieci[1] Boże, na brać Jego umiłowaną.

No, bo dla tego celu Bóg nas powołał do współbudowania zakonu Boskiej Jego Duszy. Starajcie się, moje drogie siostry, byście były doskonałym kamieniem duchowym pod budowanie tak wspaniałego gmachu.

Starajcie się nawzajem miłować szczerze, serdecznie, pomimo wad, jakie każda ma, lecz może nie widzi je sama, lub nie uznaje, czy też nie chce się jej pracować nad wyrugowaniem tej bolesnej dla Chrystusa Pana obrzydliwości, która gnębi Go w naszej duszy. Starajcie się szanować siebie samych, strzegąc się najmniejszego cienia niedoskonałości, a gorąco pracujcie, by piękno Chrystusowych cnót zakorzeniało się co dzień coraz silniej i owocniej. Gdyż Pan Bóg chce was widzieć Swoje ukochane, świadomie dojrzewającymi do nieba, i dobra tego ziemskiego świata, kiedy dziś piękność duchowa jest dość silnie podeptana, jak i wszelkie prawa Boże.