6/ Pismo do sióstr w X., 17.09.1946

Siostra Wiktoria, stojąca na czele pracy szpitalnej prosiła mnie, bym choć krótkie wskazówki dała wam, moje siostry, i dopomogła tym sposobem w pracy nad uświęceniem dusz waszych przy pracy dobroczynno-miłosiernej, czyli przy chorych.

O, siostry moje, jakaż to wielka a pełna ofiary praca, zasługująca na żywot wieczny, o ile jest spełniona z czystą intencją pełnienia woli Bożej okazanej w miłości bliźniego.

Umieć żyć dla Chrystusa Pana przy pracy szpitalnej, by siebie nie mieć na względzie − że jest się dobrym, lepszym niż inni, zdolniejszym − lecz, że Pan Jezus w nas żyjący jest dobry, uczynny, dzielny, to jest naprawdę piękne i naśladowania godne, lecz nie koniecznie o tym mówić, bo i tu może się wkraść nasze „ja” pod pokrywką służby Bożej. Oto trzeba bardzo pilnie czuwać, by przy tak pięknej, wzniosłej pracy, jak miłosierdzie, litość i dobroć, naprawdę była czysta, najczystsza intencja, pełna prostoty, szczerości i prawdy.

A więc najmniejszego cienia szukania wszędzie we wszystkim „siebie”, ale Boga i Jego łaski działającej w nas, by ona rozkwitła w nas, dojrzewała i wydała należny owoc stokrotny.

Oto bardzo trzeba uważać na siebie, żeby każdą czynność wykonywać z duchem czystym, chętnym, z myślą o Panu Jezusie, by On miał przez waszą pracę okazję ujawniać dobroć Swoją, niewyczerpaną cierpliwość, współczucie, życzliwość, radość dobrych uczynków, uświęcenie.
Dbajcie o to, moje ukochane, żeby każdy wasz czyn − spełniony dla chwały Boga, a pożytku dobroczynnego względem bliźnich − był zawsze doskonały… by nie miał charakteru przyziemnego… by nie było nim przywiązania do kogoś lub pragnienia przypodobania się mu… Bóg ma to pierwsze i ostatnie miejsce zająć − Jemu jednemu podobać się mamy, a nie sobie, czy komuś…

Bądźcie w tym wypadku bardziej uduchowione i bardziej pragnące przypodobać się Bogu, aniżeli wyrachowane, cielesne, przyziemne, materialistyczne.

Tak, trzeba dbać o materialne środki w życiu doczesnym, lecz nie sam zysk daje duszy ludzkiej szczęście, ale doskonale w miłości Boga i bliźniego wykonana wola Boża.
Zaś wolą Bożą jest, byście wybornym sercem, czystym umysłem, silną wolą chwaliły Boga pracą swoją szczerze miłosierną. Bóg dobry Samarytanin, Jezus bytujący w was, będzie przejawiał przez was świętość Swoją. Do tego rodzaju miłosierdzia powołane jesteście (--).
Każda winna cieszyć się tym co czyni sama, ale też i co inna, bo to wspólne dobro zakonu, w którym poświęciłyście się Bogu, Jego Boskiej Duszy, by żyła Ona w was. Bo w innym przypadku gdyby rodziły się pokusy, a przy nich i upadki na polu zazdrości – nie miłosierdzie Boże zlewało by się na tę ziemię przez was, ale złość szatańska, która niestety już dosyć miała miejsca i czasu rozlać się w duszach.

Oto kochajcie się bardzo serdecznie, uczciwie, a będziecie wielkimi w Bogu, działającym w was.

Moje ukochane, cóż z życia naszego jeśli nasze poświęcenie się Bogu nie będzie czyste i wolne od grzechów? …trzeba się starać, walczyć ze samymi sobą, pokonywać w sobie wszelkie zło.

Modlitwy, o ile macie czas, odmawiajcie jak w domu macierzystym, lecz gdy pracy będzie zbyt dużo, rozdzielić modlitwy – połowę pacierzy odmówić, a drugą połowę pacierzy rozdzielić, czyli że raz mówić jedne modlitwy, na drugi dzień drugie – z drugiej połowy (--).

Kochajcie modlitwę w ogóle, a i modlitwy nasze, byście były gorliwymi czcicielkami Boskiej Duszy Chrystusa Pana, bo cóż będzie z duszą zakonną, gdy opuści się w modlitwie? – wyjałowieje, zwietrzeje i pozostanie tylko zepsuta natura i złudny świat, który hipnotycznie działa na duszę i porywa w szalony swój zwodniczy wir – tak jakoby on dla duszy był „wiecznym”; tymczasem życie doczesne szybko mija i jego mydlana krasa, a rzeczywistość wieczna stanie przed nami, a my tylko z tym możemy stanąć bezpiecznie przed Sędzią sprawiedliwym i usprawiedliwione, o ile Boga Zbawcę w duszy mieć będziemy, który nas Swym bogactwem zasług i pięknem przyozdobi i okaże potęgę Swoją, za nasze wierne oddanie się Jemu. Za takie współżycie z Bogiem czeka nas wielka, o, bardzo wielka zapłata, której dziś nawet wyobrazić sobie nie potrafimy.

Siostry ukochane, pamiętajcie strzeżcie się przed próżnością, która prowadzi do ciekawości i może zgubić duszę. Bądźcie zawsze skromnymi, pokornymi, nie miejcie na względzie swojej mizernej osoby, a dobro zgromadzenia, by zakon Boskiej Duszy miał godnych swej wielkości członków rzetelnych, świętobliwych, prawdziwie doskonałych.

Dobro Najwyższe – Bóg niech będzie dla was wszystkich najwyższym bogactwem, po które sięgać macie ofiarnym życiem swym. Zawsze zgodne, oddające siebie Bogu, by wami rozporządzał, opiekował się, strzegł, prowadził, bo życie wasze nie jest tylko w waszym własnym kółku, a wchodzicie w życie szpitalne, gdzie mają prawo żądać od was pracy lekarskiej i rano i w dzień, wieczór i w nocy; wszędzie musicie być gotowe na każde wezwanie chorego. Zawsze w każdym wypadku myśleć: „Jezus Samarytanin wzywa mnie do współpracy Swej litosnej” – chce, byś siostro za Niego olej balsamu oliwkowego wlała na duszę i ciało chorego, przez chętnie spełniony wraz z Nim, żyjącym w tobie, czyn miłosierny.

Ach, drogie siostry, jak Chrystus Pan pragnie ujawniać Swoją bosko-samarytańską przez was pracę, toteż dajcie Mu najobficiej rozlewać wdzięk tej wielkiej misji Jego Boskiej Duszy.

Kochajcie tę Jego świętą pracę miłości bliźniego. Niech każde owinięcie rany, podanie lekarstwa, strawy ciepłej lub dobrej rady, będzie dla Jezusa wynagrodzeniem miłym za grzechy ludzkie dzisiejszego wieku i czasów obecnych.

Kochajcie się silnie nawzajem, by wasza ofiara była miłą Bogu z zasługą wielką na żywot wieczny.